Wybuch wulkanu w Peru spowodował konieczność ewakuacji wielu tysięcy osób zamieszkujących jego okolice. Ogromny kataklizm objął swym zasięgiem aż 8 pobliskich miejscowości. Jak podają lokalne media, chmura dymu oraz popiołu wzniosła się na wysokość 5. kilometrów. Co jednak bardziej zatrważające – Ubinas wyrzucił popiół wulkaniczny na odległość blisko 25. kilometrów. To nie wszystkie złe wieści. Kolejną mało pokrzepiającą informacją jest fakt, że w ciągu kilku najbliższych dni może dojść do kolejnej erupcji.
Kataklizm przyszedł niespodziewanie
Wybuch wulkanu miał miejsce w piątek, 19. lipca 2019 roku. Erupcja nastąpiła wczesnym rankiem, zupełnie zaskakując nieświadomych mieszkańców. Wszyscy ci, którzy przebywali w epicentrum wybuchu, zostali natychmiast ewakuowani w bezpieczne miejsce. Na terenach dotkniętych kataklizmem, władze Peru wprowadziły stan wyjątkowy.
W chwili obecnej sytuacja wygląda dramatycznie – okolica jest zupełnie sparaliżowana, natomiast ludzie są zmuszeni do noszenia masek ochronnych oraz gogli.
Wulkan wciąż aktywny
Wulkan Ubinas jest jednym z najaktywniejszych wulkanów w Republice Peru. Jak donoszą lokalne media, piątkowa erupcja była jedną z najpotężniejszych w jego historii. Rozległy kataklizm dotknął niemal wszystkich. Woda w zbiornikach nie nadaje się do picia (jest całkowicie skażona), zajęcia w szkołach zostały wstrzymane, natomiast rolnictwo – ucierpiało w największym stopniu. Powrót do normalności po tej tragedii zajmie Peruwiańczykom dużo czasu.
Chmura dotarła nawet do Boliwii
Erupcja wulkanu Ubinas objęła swym zasięgiem nie tylko Peru. Chmura popiołu dotarła do sąsiedniej Boliwii, dając się we znaki mieszkańcom okolicznych wiosek. Kurz, silny zapach siarki, a także towarzyszące mu swędzenie oczu – to wszystko uniemożliwiło normalne funkcjonowanie Boliwijczykom.
Miejmy nadzieję, że w najbliższych dniach wulkan uspokoi się i pozwoli mieszkańcom wrócić do ich domów.